Stowarzyszenie KoLiber Stowarzyszenie KoLiber
926
BLOG

Adam Karpiński: Nadchodzi nowe?

Stowarzyszenie KoLiber Stowarzyszenie KoLiber Polityka Obserwuj notkę 2

„Mamy do czynienia”, „jesteśmy świadkami” – przywykł zaczynać niemal każdą wypowiedź Jarosław Kaczyński, wieszcząc ciężki ładunek emocjonalny tego, co ma do przekazania. Inflacja słowna stała się faktem.

Już w trakcie podwójnie zwycięskiej kampanii sprzed nieco ponad pięciu lat szafowano narodową symboliką, kiedy to Lech Kaczyński z miejsca miał zostać „moralnym” następcą Józefa Piłsudskiego, a w dalszej kolejności niekwestionowanym mężem stanu. Potem były mniej lub bardziej łagodne deklaracje o miarach moralności, uczciwości i patriotyzmu. Wskazówki, kto należy, a kto jedynie pretenduje do wspólnoty Kościoła Katolickiego.

Bez znacznego odzewu pozostają dzisiaj oskarżenia adresowane w kierunku rządowych gabinetów o zbrodnię i zdradę, choćby odstraszały i jednocześnie bawiły wykastrowaniem z resztek racjonalności. Spamowanie przestrzeni publicznej kolejnymi rewelacjami, których namacalnie niewiarygodnym ucieleśnieniem stały się tragikomiczne konferencje prasowe czy prorocze komisje, zeszło się już tylko na pasek „Szkła kontaktowego”, nie stanowiąc żadnej poważnej oferty politycznej. Ogłaszany przez Jarosława Kaczyńskiego koniec wojny polsko-polskiej stał się w istocie przyczynkiem jeszcze większego, równie sztucznego impasu, gdzie swobodnie poruszają się jedynie schizofreniczne umysły, uprawiając zabawną intelektualną ekwilibrystykę. Wszak taki Bronisław Wildstein bez żenady potrafi jeszcze dostrzec drugie dno w tej żałośnie pisanej farsie.

PiS z każdym dziesiątym dniem kolejnych miesięcy przepotwarza zasieki swojego środowiska w teatr dawno już niezabawnego absurdu. Czyni przy tym niebywałą zasługę dla Platformy, która zawdzięcza swoje poparcie tylko nieudolności całkowicie zabetonowanej opozycji. O ile jeszcze w 2007 roku Donald Tusk musiał ustrzegać się najdrobniejszych błędów, to obecnie, na rok przed kolejnymi wyborami, nie stoją na jego drodze żadne przeszkody. Na PiS-owskiej wojnie totalnej cierpi też śledztwo smoleńskie – dzięki mało subtelnej retoryce jakikolwiek słuszny krytycyzm poczynań prokuratury rosyjskiej i polskiej degraduje do łatki politycznego planktonu.

Dokąd PiS Light?

Znudzeni dziennikarze proklamują odrodzenie zapomnianej centroprawicowej idei, która poczęła dziesięć lat temu Platformę Obywatelską. Wszak jednym z największych atutów PJN ma być symboliczna, rytualna ewolucja: od ruchu społecznego przez stowarzyszenie, na partii politycznej poprzestając. Wymagane standardy tego procesu spełniła także deklaracja ideowa, czyli odpowiednio niestrawny i mdły zlepek „obywatelskich” i „sprawiedliwych” haseł, ujęty w nawias konserwatywnej, chrześcijańskiej tradycji, która także traci na swojej wyrazistości, widniejąc na opakowaniach dowolnych projektów politycznych – od prawa do lewa.

Schizofreniczna amnezja może być przydatna potencjalnym wyborcom PJN-u, o ile będą aż na tyle niepamiętliwi, by zapomnieć o udziale Joanny Kluzik-Roztkowskiej w prezydenckim marszu Jarosława Kaczyńskiego. Ojcowie zwycięstwa z 2005 roku, Michał Kamiński i Adam Bielan, będą musieli po raz kolejny sięgnąć po swój spin-doktorski warsztat, by wytłumaczyć niezłomną wierność obliczu prezesa, do ostatniej chwili, w której mogli liczyć na jego łaskawość.

Polska Tea Party?

W wolnościowym podziemiu bez większych zmian. Natchniony życiowym sukcesem, jakim było zdobycie prawie czterech procent w warszawskich wyborach prezydenckich (miało być co najmniej dwa razy tyle), Janusz Korwin-Mikke zakłada kolejną partię konserwatywno-liberalną, bo dotychczas było ich stanowczo za mało. O rozbudowie struktur przed wyborami parlamentarnymi na razie nie myśli, bo na to będzie czas miesiąc przed tegorocznym głosowaniem. Zresztą, jak wiadomo, rozprawianie o powiatowej pracy organicznej nie zwiększa poczytności blogu. Chociaż zapewne Janusz Palikot tego zdania nie podziela i zbiera kolejne osoby do swojego ruchu – stan na 3 grudnia to 4190 członków (314 członków WiP-u na 9 października). Tej jesieni (albo i wiosny) zobaczymy, który z Januszów miał rację.

Nie trzeba było długo czekać na powstanie polskiej edycji Tea Party. Na razie ten amerykański projekt jest sukcesywnie implementowany na naszą jałową ziemię. Pomysłodawcy pozostają szerzej anonimowi, zorganizowali kilka spotkań organizacyjnych, przyłączyli się też do protestu KoLibra. Nie wiadomo, czy herbacia partia będzie partią czy tylko stowarzyszeniem. I czy szyld Tea Party, który rozbudza wyobraźnię każdego wolnościowca, przyniesie jakiekolwiek inne korzyści oprócz dużej liczby fanów na Facebooku.

Pojawią się też wątpliwości natury czysto praktycznej. Czy nie lepiej przyłączać się do już istniejących inicjatyw, zasilając szeregi chociażby takiego KoLibra? Spoglądając chociażby na pomysł kolegów z KonteStacji zakładania po całej Polsce struktur tego internetowego radia [sic]], wydaje się, że syndrom „Krytyki Politycznej na prawicy” powoli przekracza granice rozsądku. Każdy chce jednoczyć prawicę wokół siebie i ani myśli podejmować współpracy z istniejącymi już bytami. Nawet jeżeli ich działacze zdążyli okrzepnąć nieocenionym doświadczeniem po długoletnich konfrontacjach ze zgryzotą szarej rzeczywistości. Warto też pamiętać – oprócz zaangażowania tysięcy ludzi, pierwowzór Tea Party wywindowały niemałe pieniądze oraz Sarah Palin, która bynajmniej nie jest wyobcowana od mainstreamu, co zdaje się w polskim środowisku wolnościowym uchodzi za etyczną dyskredytację.

Adam Karpiński

---

Tekst ukazał się pierwotnie w styczniowym numerze „Gońca Wolności”.

 

www.koliber.org Stowarzyszenie KoLiber to ogólnopolska organizacja łącząca ludzi o poglądach konserwatywnych oraz wolnorynkowych. Posiadamy ponad 20 oddziałów w miastach całej Polski. Konserwatyści, liberałowie, libertarianie, wolnościowcy, monarchiści, minarchiści, anarchokapitaliści, antykomuniści. Licealiści, studenci i przedsiębiorcy - młode pokolenie, któremu bliskie są wartości takie jak: ochrona własności, wolność gospodarcza, rozwój samorządności, szacunek dla historii i tradycji oraz silne i bezpieczne państwo. W naszej działalności dążymy do: I Realizacji idei wolnego społeczeństwa. II Całkowitego poddania gospodarki mechanizmom rynkowym. III Obrony suwerenności państwowej. IV Stworzenia "silnego państwa minimum" opartego na rządach Prawa. V Rozwoju samorządności. VI Poszanowania tradycji i historii. VII Uznania szczególnej roli Rodziny Działając w KoLibrze pragniemy zarazem inspirująco i twórczo wykorzystać spędzany wspólnie czas. Pole naszej działalności jest niezwykle szerokie: od tak poważnych przedsięwzięć jak międzynarodowe konferencje, obozy naukowe, panele dyskusyjne poprzez uliczne manifestacje aż po nieformalne spotkania, imprezy integracyjne oraz pikniki. Różnorodność nurtów sprawia, że są wśród nas ludzie o różnych poglądach. I właśnie to jest naszą siłą. Nie zawsze się zgadzamy, ale to jedyne takie miejsce na polskiej scenie politycznej, gdzie prawica potrafi rozmawiać i wypracowywać kompromisy. Poszczególne teksty zamieszczane na blogu nie są oficjalnym stanowiskiem Stowarzyszenia.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka