Stowarzyszenie KoLiber Stowarzyszenie KoLiber
1023
BLOG

Anna Grabińska: Tuskofilia – nowa jednostka chorobowa

Stowarzyszenie KoLiber Stowarzyszenie KoLiber Polityka Obserwuj notkę 4

Czytając najnowszy numer „Rzeczy Wspólnych”, odniosłam wrażenie, że Ferdynand Tonnies nie tylko powrócił do żywych, ale na dodatek uczynił to w kilku postaciach jednocześnie. Zdaniem niemieckiego badacza przejście od wspólnoty do społeczeństwa było czymś absolutnie fatalnym i z pewnością tragicznym zarówno z punktu widzenia jednostki, jak i ludzkości jako całości. Dziś, w zmienionych okolicznościach, duch Tonniesa krąży nad publicystami piszącymi dla kwartalnika republikańskiego, każąc im z marsowymi minami wieszczyć koniec społeczeństwa i poswatanie wspólnot nowego rodzaju. Oczywiście podobnie jak rozpad wspólnoty lokalnej dla Tonniesa, tak dla nich zachodzące zjawisko są czymś bez względnie tragicznym.

Czy aby na pewno mają oni rację? Może po prostu dostrzegają pewną zmianę i oceniają ją negatywnie bez zagłębiania się w szczegóły? Wydaje się, że inspiracją dla tematu numeru była przede wszystkim książka Michela Maffesolego „Czas plemion”, a zasadniczą tezą stawioną przez w zasadzie wszystkie osoby zabierające głos w dyskusji jest – że z młodzieżą jest coś nie tak. Z jednej strony, nawiązując właśnie to pracy francuskiego profesora, autorzy artykułów twierdzą, że mamy do czynienia z nowoplemiennością, co jest, rzecz jasna, czymś bardzo złym. Z drugiej strony, zostały przeciwstawione sobie dwa pojęcia – obywatele i konsumenci, i zapytano paru znanych (i mniej znanych dziennikarzy), do której grupy zaliczyliby współczesnych młodych ludzi.

Nowoplemienność

Teza o nowoplemienności jest nienowa i na gruncie nauk społecznych stała się po prostu nudnym elementem wszystkich zajęć o współczesności. Być może na przełomie lat 80-tych i 90-tych, kiedy pojawiło się to pojęcie, najpierw właśnie u Maffesolego, potem u Baumana, było ono nową jakością i zrewolucjonizowało patrzenie na (późno)nowoczesne społeczeństwo. Ale dziś, po 20 latach? Emocjonowanie się nowoplemiennością na progu drugiej dekady XXI wieku przypomina trochę wykrzykiwanie „eureka” na widok kalkulatora z czterema działaniami. Przy czym nawet nie chodzi o to, że autorzy posługują się starymi pojęciami – w tym nie ma przecież nic złego. Natomiast już to, jak oceniają zjawisko, o którym piszą, jest bardziej niepokojące.

Czy zjawisko nowoplemienności należy oceniać tak negatywnie, jak robią to autorzy artykułów w „Rzeczach Wspólnych”? Oczywiście nie. Ludzie łączą się we wspólnoty oparte na zainteresowaniach lub celach – są to wspólnoty, do których przynależność wynika tylko (i aż) z deklaracji woli. Dawniej człowiek był członkiem wspólnoty z przymusu, dziś jest członkiem wspólnoty z wyboru – czy to naprawdę zmiana na gorsze? Kiedyś jak człowiek urodził się w jakiejś wsi, to należał to wspólnoty lokalnej, czy mu się to podobało czy nie. Mógł rzecz jasna wyjechać do wielkiego miasta i spróbować rozpocząć inne życie, ale duże miasto nie dawało możliwości stworzenia wspólnoty (czy to lokalnej, czy to nowego typu). W mieście powstawało zatomizowane społeczeństwo, co bardzo krytycznie oceniał Ferdynand Tonnies. Rozwój mediów, nowych form komunikacji i środków komunikacji spowodował, że nigdzie nie jesteśmy skazani albo na samotność, albo na nudnych sąsiadów. Mamy możliwość utrzymywaniu kontaktu z ludźmi o podobnych zainteresowaniach czy mających podobne cele. Możemy razem z podobnymi nam osobami próbować realizować nasze cele, możemy wymieniać się doświadczeniami czy zwyczajnie rozmawiać o interesujących nas tematach. Warto zauważyć, że organizacje takie jak Fundacja Republikańska, wydawca „Rzeczy Wspólnych”, czy na przykład KoLiber to nic innego jak właśnie nowe plemiona – grupy osób zjednoczonych wokół idei, a nie wokół wspólnego miejsca zamieszkania.

Samo zjawisko nowoplemienności jest neutralne i dopiero wypełnione treścią może być oceniane tak albo inaczej. Wszystko zależy, z jakiego typu plemieniem będziemy mieli do czynienia. Niektóre są faktycznie nieco mniej pożądane w społeczeństwie, niektóre są bardzo efemeryczne, ale inne trwają i są wielką wartością. Nowoplemienność jako taka nie jest problemem.

Konsumenci czy obywatele?

Król Lew stanął na skale i przemówił do zgromadzonych poniżej zwierząt: „Od dziś nastaje nowy porządek, będziemy wspólnie pracować dla dobra nas wszystkich, każdy dostanie zadanie dostosowane do swoich możliwości.” Na koniec swej długiej i nieco może nudnej przemowy powiedział: „Musimy się dobrze zorganizować i podzielić. Niech wszystkie ładne zwierzęta stanął po lewej stronie drogi, a mądre po prawej.” Zwierzęta zrobiły, jak Król Lew kazał, i tylko żaba została na środku drogi. Król Lew zwrócił się do niej: „a ty, żaba, co?” A żaba na to: „przecież się nie rozdwoję.”

Redakcja „Rzeczy Wspólnych”, zadając dziennikarzom pytanie „obywatele czy konsumenci”, popełniła dokładnie ten sam błąd co Król Lew. Można być ładnym i mądrym, tak samo jak można być obywatelem i konsumentem. Można też być głupim i brzydkim i można nie być ani obywatelem, ani konsumentem. Bycie konsumentem nie jest odwrotnością bycia obywatelem, więc pytanie, które postawiono, nie ma większego sensu. A co gorsza, jest to pytanie, które ma z góry narzucić określoną odpowiedź – że młodzi ludzie są konsumentami i nie są obywatelami.

Nie jest jednak tak różowo

Nowoplemienność nie jest aż tak straszna, jak chcieliby tego wypowiadający się na łamach „Rzeczy Wspólnych”, a konsumpcjonizm nie stoi w sprzeczności z obywatelskością. Jednak to nie oznacza, że wszystko jest w porządku. Nie można mówić, że wszystko jest w porządku w kraju, którego mieszkańcy (niekoniecznie obywatele) zachwycają się jednym z najgorszych rządów w historii, nie reagują na kojenie podwyżki podatków, nie interesują się stanem finansów publicznych, nie przeszkadza im, że urzędnicy będą kontrolować sposób wychowywania dzieci czy nie protestują, gdy rząd mówi o wprowadzeniu cenzury. Zdecydowanie nie jest dobrze. Tylko tutaj nasuwają się dwa pytania – czy źle jest faktycznie z młodzieżą i jakie są przyczyny takiego stanu rzeczy?

Nie wydaje mi się, by właściwe było wydzielanie młodych ludzi jako tę grupę, która stanowi jądro problemu. Spójrzmy na KoLibra, czy nawet na redakcję „Rzeczy Wspólnych” – to przecież także są młodzi ludzie. Z drugiej strony, jest bardzo wiele osób w średnim wieku i starszych, u których możemy obserwować objawy Tuskofilii wywołanej między innymi oglądaniem szkodliwych programów telewizyjnych i czytaniem niewłaściwych gazet.

Tuskofilia nie jest zarezerwowana tylko dla młodych, tak jak moherowy beret nie jest nierozerwalnie związany z siwizną na skroniach. Wprowadzenie tego typu podziałów jest wodą na młyn „salonu”, każdy tekst mówiący o młodych w opozycji do starszych jest miodem na duszę Gazety Wyborczej, TVN i podobnych szkodników. Po co mają się męczyć, dzieląc społeczeństwo, skoro my zrobimy to za nich? W tym wypadku należy uznać, że ludzie dzielą się na zainfekowanych Tuskofilią i na niezainfekowanych, nie zaś na młodych, w średnim wieku i starych.

Przyczyny Tuskofilii

Ta ciężka choroba może być wywołana przez kilka różnych czynników. O jednym z nich wspomina Rafał Ziemkiewicz w tekście „Stare sitwy na młodych plecach”. Młodzi marzą o sukcesie (i nie ma w tym nic dziwnego) i sądzę, że odpowiednia postawa może im go zapewnić. Patrząc na osiągnięcia swoich rodziców, dochodzą do wniosku, że chcą zupełnie czegoś innego. To, co młodzież uznaje za porażkę życiową (kiepska praca czy niska pozycja społeczna), w wielu wypadkach jest dowodem wielkiego sukcesu – pięknej postawy, gdy ceną za karierę było wyrzeczenie się wartości. Ale skąd młodzież ma to wiedzieć? W szkole o tym nie uczą, w telewizji też mało się o tym mówi (trochę by to kontrastowało z wybielaniem wszystkich TW, którzy na współprace poszli „bo musieli”), a trudno oczekiwać, by rodzice wygłaszali przed dziećmi peany na swoją cześć. I tak młodzi ludzie sądzą, że jak staną się przeciwieństwami swych rodziców, to i ich sytuacja będzie dokładnie przeciwna (a więc będą mieć świetną pracę i wysoką pozycję społeczną).

Niebagatelną rolę w szerzeniu Tuskofilii odgrywają media kreujące modę na określone poglądy. Modzie tej ulegają tak młodzi, jak i starsi. Dla części osób w średnim wieku i starszych obecny rząd jest gwarantem utrzymania istniejącego status quo, z którego w jakimś zakresie czerpią korzyści. Ale są też i tacy, którzy za wszelką cenę pragną udawać, że są młodsi, niż są (jeśli nie ciałem, to przynajmniej duchem), i dlatego mają młodzieżowe poglądy.

Wielkim problemem są kompleksy Polaków, którzy uważają, że są głupsi i gorsi od innych Europejczyków, że powinni wstydzić się swej Polskości, jakby była jakąś nieprzyjemną chorobą. Ludzie, którzy zamiast być dumnymi ze swej narodowości, wstydzą się jej, sądząc, że czyni ich gorszymi, są bardzo podatni na manipulację, szczególnie taką, która w jakiś sposób odwołuje się do tych kompleksów. Tusk i jego gang są przedstawiani jako ludzie, których nie trzeba się wstydzić – są nowocześnie i europejscy. W przeciwieństwie do Kaczyńskiego i jego zwolenników – ci są zacofani i zaściankowi. Niestety, także i w tym miejscu postępowe media dostają wsparcie ze strony środowiska prawicowego, w którym zdarzają się ludzie pogłębiający nieuzasadnione kompleksy Polaków, ludzie, którzy publicznie mówią, że Polacy są głupi i generalni beznadziejni.

To się powinno leczyć

Tuskofilia jest chorobą, która jak rak toczy społeczeństwo. Osoby zarażone szkodzą nie tylko sobie, ale niestety także ludziom zdrowym. Ponieważ jest to choroba społeczna, która wpływa na życie wszystkich, powinno się ją leczyć. Wielkim problemem jest to, że ludzie zdrowi boją się osób chorych, gdyż jednym z objawów Tuskofilii jest agresja w stosunku do osób niezarażonych. Jest to dość przykre zjawisko – normalni boją się przyznać do swej normalności i albo ją ukrywają, albo wręcz udają, że wcale normalni nie są. A to tak wcale nie powinno być – należy pokazywać, że dobrze jest być zdrowym. Każdy, kto nie jest chory, we własnym interesie powinien podejmować wysiłek leczenia chorej części społeczeństwa.

Z drugiej strony, należy także przestać wspierać zarażania nowych jednostek pisaniem nieodpowiedzialnych tekstów. Nie jest dobrze, gdy potencjalni lekarze zamiast pomóc pacjentowi walczyć z trawiącym jego ciało wirusem, pomagają mu wniknąć głębiej, w jeszcze niezainfekowane tkanki.

Proces leczenia niestety będzie trwał długo i może być nieprzyjemny zarówno dla leczących, jak i dla tych poddawanych kuracji. Jednak chyba warto podjąć wysiłek, dzięki któremu zyskamy szansę na życie w nieco normalniejszym kraju.

Anna Grabińska

--------

Tekst ukazał się pierwotnie w listopadowym numerze "Gońca Wolności". 

 

www.koliber.org Stowarzyszenie KoLiber to ogólnopolska organizacja łącząca ludzi o poglądach konserwatywnych oraz wolnorynkowych. Posiadamy ponad 20 oddziałów w miastach całej Polski. Konserwatyści, liberałowie, libertarianie, wolnościowcy, monarchiści, minarchiści, anarchokapitaliści, antykomuniści. Licealiści, studenci i przedsiębiorcy - młode pokolenie, któremu bliskie są wartości takie jak: ochrona własności, wolność gospodarcza, rozwój samorządności, szacunek dla historii i tradycji oraz silne i bezpieczne państwo. W naszej działalności dążymy do: I Realizacji idei wolnego społeczeństwa. II Całkowitego poddania gospodarki mechanizmom rynkowym. III Obrony suwerenności państwowej. IV Stworzenia "silnego państwa minimum" opartego na rządach Prawa. V Rozwoju samorządności. VI Poszanowania tradycji i historii. VII Uznania szczególnej roli Rodziny Działając w KoLibrze pragniemy zarazem inspirująco i twórczo wykorzystać spędzany wspólnie czas. Pole naszej działalności jest niezwykle szerokie: od tak poważnych przedsięwzięć jak międzynarodowe konferencje, obozy naukowe, panele dyskusyjne poprzez uliczne manifestacje aż po nieformalne spotkania, imprezy integracyjne oraz pikniki. Różnorodność nurtów sprawia, że są wśród nas ludzie o różnych poglądach. I właśnie to jest naszą siłą. Nie zawsze się zgadzamy, ale to jedyne takie miejsce na polskiej scenie politycznej, gdzie prawica potrafi rozmawiać i wypracowywać kompromisy. Poszczególne teksty zamieszczane na blogu nie są oficjalnym stanowiskiem Stowarzyszenia.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka